Historia Zakładów "Boruta" w Zgierzu i Oferty Pracy w Oczyszczalni Ścieków

Historia niegdyś największego w Polsce zakładu produkującego barwniki "Boruta" rozpoczyna się w 1894 roku, gdy dwóch wspólników: Jan Śniechowski - jeden z niewielu wówczas polskich przemysłowców zajmujących się barwnikami oraz Ignacy Hordliczka - czeski potomek rodziny fabrykantów dysponujący sporym kapitałem - założyli fabrykę barwników w Zgierzu.

Początki i Rozwój Fabryki

Początki zakładu były bardzo skromne. Oprócz Śniechowskiego i Hordliczki, którzy zajmowali się sprawami handlowymi, administracją oraz dwójką pracowników biurowych, technologią produkcji zajmował się inżynier Oskar Gerlicz, a przy produkcji zatrudniano 10 robotników. Pierwszy zakład mieścił się przy ul. Zegrzańskiej 6, w śródmieściu.

Następne 15 lat istnienia zakładu to zdobycie trwałej pozycji na rynku łódzkim, głównie dzięki kontaktom jakie utrzymywał Śniechowski z grupą polskich chemików-kolorystów oraz z Polakami, którzy obejmowali kierownicze stanowiska w farbiarniach i drukarniach Łodzi i którzy z czasem dokonywali zakupów barwników z "Boruty". Większe rynki zbytu wymuszały modernizację bazy technicznej i rozbudowę zakładu.

Jednakże ze względu na szczupłość terenu właściciele firmy nie mogli dalej rozwijać zakładu. Na dodatek pojawił się problem ze ściekami fabrycznymi, które, mimo iż były odprowadzane kanałami do Bzury, zanieczyszczały wody gruntowe i zatruwały powietrze.

Śniechowski i Hordliczka postanowili zakupić 40 hektarów piaszczystych nieużytków z ulic Leśnej i Polnej. Budowę nowej większej fabryki barwników rozpoczęto w latach 1907-1908, a zakończono w roku 1910 wraz z uruchomieniem wytwórni kwasu siarkowego.

Przeczytaj także: Bieruńsko-Lędziński: Aktualne Oferty Pracy

W latach 1913-1914 pod kierownictwem Jana Śniechowskiego pracuje w "Borucie" około 150 robotników i 9 chemików (obok Oskara Gerlicza, Mieczysław Królikowski, Jan Ruciński, Stefan Czarnecki, Władysław Stefanowski i Edmund Lasocki).

Jedynym pilnym problemem, który należało jeszcze rozwiązać był bardzo utrudniony transport węgla furmankami do zakładu z dworca kolejowego położonego na drugim krańcu Zgierza. Dlatego już w 1913 roku postanowiono rozpocząć kolejny etap rozbudowy "Boruty". Plany te przekreślił wybuch Pierwszej Wojny Światowej.

"Boruta" w Czasie I Wojny Światowej i Okres Międzywojenny

W czasie działań wojennych i okupacji, Niemcy podpalili budynki "Boruty". Spłonęły całkowicie: laboratorium zakładowe, magazyn surowców, pomieszczenia produkcji kwasu solnego oraz nowoczesna, jak na ówczesne czasy, hala produkcji barwników chromowych i bisulfitu. W sumie zniszczenia w 1915 roku wyniosły 50% wartości ogólnej fabryki.

Pod koniec 1915 roku Niemcy próbowali wywieźć też recepty barwników wytwarzanych w zakładzie, jednak Hordliczce, który w czasie wojny pozostał w Zgierzu, udało się wynieść i ukryć całą dokumentację. W 1916 i 1917 roku Niemcy zdewastowali kompletnie "Borutę" konfiskując wszystkie elementy z miedzi, ołowiu i brązu.

Po wycofaniu się okupanta w 1918 roku do Polski z czteroletniego pobytu w Rosji wrócił Śniechowski, który planował odbudowę fabryki w przedwojennych formach własności i prawno-organizacyjnych. Ogrom zniszczeń i grabieży jakich dokonali okupanci oraz brak funduszy na rozpoczęcie odbudowy budynków fabrycznych zniechęcił go do podjęcia tych działań.

Przeczytaj także: Wilgotność powietrza i głos

W grudniu 1919 roku zaczęły się rozmowy mające na celu utworzenie spółki akcyjnej, która posiadałaby kapitał znacznie przekraczający ten sprzed wojny. Starania Śniechowskiego i Hordliczki znalazły wsparcie w nowo powstałym polskim rządzie, który doceniał znaczenie przemysłu chemicznego. Wreszcie w roku 1920 utworzono nową spółkę akcyjną pod nazwą Przemysł Chemiczny w Polsce. W taki oto sposób zakłady "Boruta" wkroczyły w okres dwudziestolecia międzywojennego.

Odbudowa i Rozwój w Dwudziestoleciu Międzywojennym

Już od września 1920 roku zakłady Boruta odbudowują się w imponującym tempie. W 1921 roku uruchomiono bocznicę kolei elektrycznej łączącą zakład ze stacją kolejową i zakończono budowę i rozbudowę hal do produkcji kwasu siarkowego - podstawowego półproduktu w procesach technologicznych.

Śniechowski miał śmiałe plany wejścia "Boruty" na rynek rosyjski, na którym posiadał liczne kontakty biznesowe jeszcze z czasów I Wojny Światowej. Jednakże nagły atak wojsk sowieckich oraz wojna, która trwała do 1921 roku przekreśliły te ambitne plany.

Pozostał rynek wewnętrzny, na którym szalała inflacja i drożyzna, to utrudniało rozbudowę nowych planowanych wcześniej części "Boruty", takich jak budynek do przerobu odpadów organicznych, czy oddział produkcji materiałów wybuchowych, bowiem w planach rządu polskiego firma ze Zgierza miała stać się, największym zakładem w Polsce produkującym nie tylko barwniki, ale również pikryt niezbędny do wyprodukowania materiałów wybuchowych.

Ogółem, oprócz pomieszczeń ocalałych z czasów wojny, które wyremontowano i zaopatrzono, postawiono 20 nowych budynków. Cały plan inwestycyjny odbudowy "Boruty" nakreślony w 1920 r. zakończono 3 lata później.

Przeczytaj także: Technologie oczyszczania ścieków

Na początku lat 20-tych, polski przemysł chemiczny odczuwał ciągły brak półproduktów takich jak: kwas siarkowy, azotowy, benzen, fenol, czy toluen. Zgierski zakład starał się produkować wszystkie prawie wymienione wyroby, głównie po to by uniezależnić się od dostaw z Niemiec oraz by podjąć skuteczną sprzedaż tych produktów na rynku wewnętrznym.

Rzeczywiście, z końcem roku 1923, czyli po zrealizowaniu planu inwestycyjnego, już tylko 40% niezbędnych do produkcji materiałów pochodziło z importu, wobec 90% z początku tego samego roku. Pomimo tych ambitnych planów, nie udało się realnie wyjść "Borucie" poza produkcję barwników, co spowodowane było zarówno polską polityką celną, która ułatwiała import półfabrykatów jak i wojna celna z Niemcami rozpoczęta w 1925 r.

Zakłady zostały odcięte od dostaw instalacji i półproduktów. Wzmocniona kontrola celna na granicy polsko-niemieckiej powodowała też wzrost szmuglu barwników, co znacznie osłabiało pozycję firmy w Polsce. Mimo tych utrudnień, na rynku wewnętrznym zakłady "Boruta", jako największe w swojej specjalności, dążyły do zdobycia pozycji monopolistycznej na krajowym rynku barwników.

Zamierzenia firmy koncentrowały się na zakupie akcji innych krajowych zakładów chemicznych oraz na przejmowaniu producentów nawozów sztucznych. Plany zakładów były rozległe jednak zakup wytwórni barwników "Kalle i spółka" z Warszawy spowodował katastrofalne zadłużenie "Boruty", z którym firma nie mogła dać sobie rady przez kilka następnych lat.

Producenta barwników ze stolicy, którego zresztą nazywano "Kullą u nogi", trawestując nazwę firmy, sprzedano ze znaczną stratą po 2 latach. Zakłady "Boruta" zadłużyły się na grube miliony i uratować mógł je jedynie spory i tani kredyt. Jednak taką pożyczkę firma mogły uzyskać tylko poprzez całkowite podporządkowanie się i sprzedaż akcji największej instytucji finansowej kraju - Bankowi Gospodarstwa Krajowego. Tak się też stało.

Całość akcji sanacyjnej "Boruty", kosztowała BGK 3,5 mln złotych. Ratowanie firmy udało się również dzięki ożywieniu koniunktury na rynku budowlanym. Od roku 1928, w ciągu następnych 10 lat, kapitał firmy zwiększył się 10-krotnie.

W latach 30-tych zakłady "Boruta" musiały zmagać się z coraz większą presją największego koncernu chemicznego ówczesnych Niemiec, "IG Farben". Firma niemiecka, która powstała po połączeniu wielu mniejszych producentów chemikaliów, planowała zdominowanie naszego rynku chemicznego.

Obostrzenia celne nie pomagały Niemcom w eksporcie półproduktów do Polski, jednak "IG Farben" znalazła sposób na ominięcie cła. Niemcy produkowali większość barwników w postaci stężonej, co przy niezróżnicowanej taryfie celnej sprawiło, że import tych wyrobów do naszego kraju stał się bardzo opłacalny.

Po wprowadzeniu w 1935 r. polsko-niemieckiego traktatu handlowego, który wprowadził w stosunku do naszego zachodniego sąsiada klauzulę największego uprzywilejowania, "IG Farben" zaczął dominować na polskim rynku. Powstał kartel, w którym zakłady "Boruta" nie odgrywały znaczącej roli, a jej podporządkowanie koncernowi doprowadziło do tego, że zakłady zgierskie musiały na trzy lata przed wojną, zrezygnować z dostaw barwników do swojego największego dotychczas odbiorcy, spółki akcyjnej "Bracia Geyer".

Niemcy próbowali także ingerować, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej, w eksport barwników "Boruty" na rynek bułgarski. "Borucie" udało się sprzedać barwniki firmie braci Petkoff w Sofii, jednak wobec zbliżającej się nawałnicy wojennej była to już ostatnia transakcja handlowa jaką przeprowadziła dyrekcja firmy.

"Boruta" w Czasie Okupacji Niemieckiej

Niemcy dobrze przygotowali się do okupacji zakładów "Boruta" w Zgierzu. Jeszcze przed kampanią wrześniową dokonali systematycznej inwentaryzacji urządzeń oraz surowców i półfabrykatów, które zamierzali wywieźć z zakładów.

Po zakończeniu walk, w dniu 5 października 1939 roku cały majątek zakładów został przejęty na zasadzie powiernictwa przez niemieckiego potentata chemicznego "IG Farben". Na czele koncernu, jako rezydenci w Polsce, stali dwaj dyrektorzy, Schwab i Schöner.

W ciągu miesięcy zimowych na przełomie 1939 i 1940 roku, kierownictwo "IG Farben" planowało dzierżawę "Boruty" na okres co najmniej 20 lat, co miało związać firmę ze Zgierza w sposób bardziej ścisły z niemieckim koncernem. Jednak już po 20 czerwca 1940 roku, gdy Rzesza odniosła ostateczne zwycięstwo nad Francją, Główny Niemiecki Urząd Powierniczy powiadomił "IG Farben", że w ówczesnych warunkach politycznych możliwe jest nabycie "Boruty" w drodze kupna.

Kierownictwo firmy z Wolfen zdecydowało się na zakup majątku "Boruty" według szacunków jakich dokonali wyznaczeni przez "IG Farben" rzeczoznawcy, zgodnie z interesem niemieckiego koncernu, czyli po najniższej możliwej cenie.

W połowie 1940 roku, "IG Farben" przekształciła zakłady w firmę "Teerfarbenwerke Zgierz GmbH" (Zakład Barwników Smołowych Zgierz Sp. z o. o.) za zgodą namiestnika Rzeszy w Kraju Warty.

Wraz z coraz cięższym przebiegiem wojny oraz zwiększonymi potrzebami armii niemieckiej, zwłaszcza na froncie wschodnim, postanowiono w 1942 roku, przekształcić zakłady w dostawcę półfabrykatów dla innych zakładów "IG Farben" na terenie Rzeszy, które produkowały chemikalia bezpośrednio na rzecz armii niemieckiej.

W tym celu postanowiono m.in. zainstalować nową turbinę o mocy 840 kW, zbudować nowy oddział barwników azowych o mocy produkcyjnej 100 ton miesięcznie oraz budowę oddziału saletry wapnio-amonowej o mocy produkcyjnej 100.000 ton rocznie, a także naprawiono i rozbudowano sieć kolejową.

Jednak, ta wojenna rozbudowa "Boruty", która miała na celu włączenie po wojnie zakładu do całego systemu przemysłu chemicznego Rzeszy, nie mogła przesłonić masowego i systematycznego wywozu surowców i urządzeń z firmy jaki organizowali Niemcy od końca 1942 roku aż do wkroczenia armii sowieckiej.

Bolesnym doświadczeniem zarówno pracowników niższego szczebla oraz polskich chemików zatrudnionych w zakładach w czasie okupacji była stopniowa i systematyczna germanizacja załogi "Boruty" oraz ucisk jaki wprowadził okupant.

Niemcy dążyli do całkowitej wymiany kadry oraz pracowników fizycznych na Niemców, czego pierwszym etapem była wymiana załogi Straży Ogniowej w zakładach z Polaków na volksdeutschów, którzy bezwzględnie słuchali poleceń Niemców. Następnie Niemcy przydzielali polskim chemikom niemieckich pomocników, którzy po zdobyciu praktyki oraz wystarczającej wiedzy mieli zastąpić Polaków.

Niemcy planowali stopniowo do końca wojny, zastąpienie całej załogi "Boruty" przez pracowników sprowadzonych z Rzeszy. W ich powojennych planach, Görnau miało być całkowicie niemieckim miastem, wolnym od Polaków.

Wraz z nieuchronnym końcem wojny, front zbliżał się tak szybko, że hitlerowcy nie zdążyli wywieźć urządzeń i surowców do Niemiec, gdy armia radziecka wkroczyła do miasta. Ponieważ zakład pracował do ostatnich dni wojny, a jego budynki oraz nie zdemontowane przez Niemców urządzenia zdatne były do dalszej produkcji, już 22 stycznia 1945 roku utworzono tymczasowy zarząd fabryki, który kierował działalnością produkcyjną oraz administracyjną firmy.

Odbudowa i Zmiany Organizacyjne po Zniszczeniach Wojennych

Po zakończeniu II wojny światowej zdewastowanie Boruty sięgało 60%, a Niemcy na dodatek zmienili profil produkcyjny fabryki. Według ich planów zakłady "Boruta" miały pełnić rolę pomocniczą wobec innych fabryk "IG Farbe"n i najprawdopodobniej wytwarzałyby materiały budowlane.

Majątek "Boruty" po wyzwoleniu przedstawiał się następująco - oddziały wybudowane przed pierwszą wojną światową lub kilka lat po wyzwoleniu: Barwniki Azowe, Antrachinon, Kwas H, Granat R, Młynownia, Biuro Dyrekcji, dwa magazyny oraz kotłownia.

Druga grupę ocalałych budynków stanowiły oddziały z okresu międzywojennego: Hydrosulfit, Kwas Gamma, Benaftol, Kwas Azowy, Barwniki Siarkowe oraz Nigrozyny. W budynkach tych pozostała przestarzała aparatura, której okupant nie zdążył bądź nie chciał wywieźć. Były to urządzenia o małej pojemności i nienadające się do zastosowania w procesie udoskonalania produkcji.

Park maszynowy zakładów został bardzo zubożony, co stanowiło ogromny problem w trakcie powojennej rozbudowy i modernizacji fabryki. Innym, równie ważnym problemem było znaczne przerzedzenie załogi "Boruty", w dniu wyzwolenia w zakładach pozostało tylko 150 pracowników, w tym ośmiu chemików. Ta skromna załoga musiała odbudować mury, zrekonstruować ciągi technologiczne, sprowadzić surowce do fabryki oraz odtworzyć dokumentację techniczną.

Służby zaopatrzeniowe jeździły po kraju i ściągały do zakładu wszystko, co mogło okazać się użyteczne. Rosły więc na terenie fabryki stosy różnych części zamiennych, po które sięgali mechanicy uruchamiający aparaty. Praca ta była wykonywana w warunkach wielkiej improwizacji i przy dotkliwym braku transportu.

Zdobycie surowców stwarzało równie wielkie problemy. Kupowano wszystko z najróżniejszych źródeł. Na przykład, 15 maja 1945 r. Rada Zakładowa starała się zdobyć od Zjednoczenia Przemysłu Chemicznego chemikalia znajdujące się na stacji Łódź-Kaliska.

Brakowało nie tylko surowców i półproduktów, ale przede wszystkim węgla oraz pieniędzy na jego zdobycie. Zorganizowane dostawy surowcowe datują się dopiero od 1947 roku, od momentu powstania Centrali Zaopatrzenia Przemysłu Chemicznego "Cezachem".

Oferty Pracy dla Chemików w Oczyszczalni Ścieków "Boruta"

Współczesne zakłady "Boruta" to nie tylko historia, ale i teraźniejszość. Oczyszczalnia ścieków w Zgierzu, będąca częścią kompleksu, stale poszukuje wykwalifikowanych chemików. Oferty pracy w tym sektorze obejmują:

  • Kontrola jakości wody i ścieków: Analiza próbek, monitorowanie parametrów chemicznych i fizycznych.
  • Optymalizacja procesów oczyszczania: Wdrażanie nowoczesnych technologii, doskonalenie istniejących metod.
  • Badania i rozwój: Poszukiwanie innowacyjnych rozwiązań w zakresie ochrony środowiska.
  • Nadzór nad gospodarką odpadami: Zarządzanie procesami utylizacji i recyklingu.

Praca w oczyszczalni ścieków "Boruta" to szansa na rozwój zawodowy w dynamicznie rozwijającej się branży, możliwość zdobycia cennego doświadczenia oraz realny wpływ na ochronę środowiska naturalnego. Aktualne oferty pracy można znaleźć na stronach internetowych poświęconych zatrudnieniu oraz na stronie internetowej Urzędu Miasta Zgierza.

Podsumowanie

Historia zakładów "Boruta" w Zgierzu to fascynująca opowieść o rozwoju przemysłu chemicznego w Polsce. Od skromnej fabryki barwników po nowoczesną oczyszczalnię ścieków, "Boruta" odgrywa ważną rolę w życiu miasta i regionu. Oferty pracy dla chemików w oczyszczalni ścieków to szansa na dołączenie do zespołu, który dba o środowisko i rozwija innowacyjne technologie.

tags: #oferty #pracy #Zgierz #oczyszczalnia #ścieków #chemik

Popularne posty: