Odwrócona Źrenica: Co to Jest?

Artykuł poświęcony psychoanalitycznym tropom w sztuce rozpoczyna się od skojarzeniowej konstelacji. Niech pierwszy kadr w tym asocjacyjnym kalejdoskopie wypełnią syrenie postacie Złotej i Srebrnej, tytułowych Córek dancingu z filmu wyreżyserowanego w 2015 roku przez Agnieszkę Smoczyńską na podstawie scenariusza Roberta Bolesto.

W owym postmodernistycznym musicalu, w międzynarodowej dystrybucji noszącym o wiele bardziej dystynktywny tytuł The Lure (ang. „powab”) i będącym daleką parafrazą Andersenowskiej baśni, młodociane Syreny, czy może: Meluzyny, wypowiadają słowa zaklęcia-wyliczanki przywołujące figurę Meduzy.

Groteskowy, surrealizujący i mroczny wymiar tego obrazu znakomicie uzupełniają obrazy Aleksandry Waliszewskiej, której niesamowite oeuvre jeszcze do niedawna wypełniało przestrzenie warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

By przetrwać w nieprzyjaznym, traumatyzującym świecie, można zamienić się w wabiące śpiewem monstrum lub obrać strategię zgoła odmienną, czyli milczenie. O tym mówią Silent Twins Smoczyńskiej (2022), nagrodzone statuetką Złotego Lwa na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Warto dodać, że obydwa filmy realizują istotny z punktu widzenia psychoanalizy motyw zdwojenia, dosłownie: bliźniaczości, tudzież lustrzanego refleksu.

Wiosną tego roku inny Złoty Lew, a właściwie Leone d’Oro przypadł w udziale wybitnej afroamerykańskiej rzeźbiarce Simone Leigh. Jednym z elementów wystawy pokazywanej w pawilonie Stanów Zjednoczonych i opatrzonej znaczącym tytułem Sovereignty (Suwerenność) była figura Sfinksa (2022), która stanowi wyraźną aluzję do kolonialnych wyobrażeń o seksualności czarnych kobiet.

Przeczytaj także: Sterowniki i usterki ASUS K52J

Sfinks jest zresztą znacznie bardziej pojemną wizualną metaforą obejmującą bodaj większość herstorii; te zaś są szczególnie eksponowane na tegorocznym Biennale di Venezia, na którego matronkę kuratorka Cecilia Alemani obrała wybitną angielską surrealistkę Leonorę Carrington.

Twórczość Leigh - zaangażowana społecznie, a przy tym formalnie doskonała - wiedzie nas ku kolejnemu skojarzeniu. Otóż stworzona przez nią statua Strażniczki (Sentinel), wyobrażająca afrykańską boginię Mami Watę, zwaną też Syreną, w sposób symboliczny koresponduje z rzeźbą Meduzy z głową Perseusza (Medusa with the Head of Perseus, 2008), której autorem jest Luciano Garbati.

Chodzi tu przede wszystkim, choć nie tylko, o lokalizację obydwu obiektów. Brązowa Mami Wata, której ciało oplatają węże, a „głowa” o wklęsłym kształcie jest wzorowana na formach zuluskich figur obrzędowych, ustawiona została w 2020 roku na nowoorleańskim Egalité Circle, w miejsce zdjętego z cokołu pomnika generała Roberta E. Lee. Wklęsła „głowa” bóstwa wywodzącego się z Czarnego Lądu przywodzić może na myśl także archetypowe nieme i „pochłaniające” oblicze Wielkiej Bogini, pramatki, a nawet poniekąd odwrócony do wewnątrz gorgoneion.

Historię Meduzy à rebours, a właściwie jej przewrotne zwieńczenie wyobraża rzeźba Garbatiego, którą również w 2020 roku ustawiono przed gmachem nowojorskiego sądu, gdzie toczył się proces przeciwko Harveyowi Weinsteinowi. Ów oryginalny przypis do dziejów jednej z gorgon, antytetyczny wobec tradycji - dość wspomnieć o pięknym, triumfującym Perseuszu Benvenuta Celliniego (1545) - szybko obwołany został ikoną ruchu #MeToo.

Sfinksy, gorgony, chimery i syreny „o tysiącu twarzy” - wszystkie te zagadkowe, hybrydyczne monstra przykuwają wzrok i nakłuwają oko (łac. punctum) i (po Bataille’owsku) oślepiają, jednocześnie ostrzegając (łac. monere) o istnieniu cienistych głębin, do których nie ma dostępu apolliński rozum i którymi nie może zawładnąć logos.

Przeczytaj także: Zastosowanie wężyków do filtra osmozy

Dla własnych potrzeb ich negatywowe oblicza, czy może antyoblicza, wyzyskuje klasyczna psychoanaliza. Całe to bestiarium zamieszkuje Freudowski „ciemny kontynent”, dominium die Unheimlichkeit; (znamienne, że również w niemiecczyźnie niesamowitość czy wręcz groza jest rodzaju żeńskiego). Nawiedza też ono - „zaludniać” byłoby niewłaściwym czasownikiem - wyobraźnię surrealistów, pilnie wczytanych w Die Traumdeutung i inne dzieła wiedeńskiego doktora (któremu, koniec końców, jak każdej genialnej jednostce, zdarzało się niekiedy mylić).

Ów „wyjściowy”, zarysowany przez Freuda bestiariusz jest jednak od lat przeredagowywany w refleksji naukowej i w literackiej kreacji. Współczesna psychoanaliza, (post)strukturalizm, filozofia różnicy i krytyka feministyczna - w różnych konfiguracjach - tworzą na jego kanwie mieniący się wieloma odcieniami palimpsest. Figury obrane przeze mnie jako temat niniejszego artykułu mają wymiar, bez wyjątku, amfiboliczny, co uwydatnia się choćby poprzez fakt, że kobiecy Sfinks ma w naszym języku męsko brzmiącą nazwę (tymczasem etymologia odsyła nas raczej do żeńskiej anatomii, por. łac. sphincter).

Zarówno Meduzę, jak i Sfinksa traktować można jako archetypowe figury matczyne, co oczywiście znajdzie stosowne wyjaśnienie w dalszej części tekstu. Nie jest to jednak - w nowych interpretacjach - matczyność wpisująca się w fallocentryczny (Irigaray), patriarchalny idiom. Postacie te pokrewne są wielkim boginiom matkom, nierzadko bóstwom chtonicznym, a zarazem księżycowym, wyposażonym w wężowe atrybuty.

Blisko im zatem do samorodnej Hery, żmijowej Lamii, czy - biorąc pod uwagę inne konteksty geograficzne - wspomnianej już Mami Waty tudzież wszechmocnej Isztar-Inanny. To właśnie ją Olga Tokarczuk uczyniła bohaterką powieści Anna In w grobowcach świata, przy okazji oddając honory Enheduannie, kapłance Isztar, pierwszej w historii świata osobie podpisującej swe utwory własnym imieniem.

Preedypalna matka - Sfinks - jest z kolei córką wężowej Echidny, siostrą równie uroczych kreatur: Cerbera i Geryona, a zgodnie z niektórymi wersjami mitu zarazem siostrą i córką Ortrosa. Oczywiście ów kazirodczy aspekt rymuje się, i to na dwóch poziomach (Sfinks i Jokasta), z postacią Edypa.

Przeczytaj także: Odwrócona osmoza: Twój przewodnik

Nim przejdę do szkicu zmian, jakim w optyce psychoanalitycznej podlegały obrazy wspomnianych monstrów, nadmienię, że na klasyczną formację intelektualną Freuda - niejako oczywistą w kręgach ówczesnych wykształconych Europejczyków - w znacznej mierze wpłynęła lektura Nietzscheańskich Narodzin tragedii, a także między innymi prac Theodora Gomperza czy Jacoba Bernaysa (który był stryjem Marthy, żony Sigmunda).

W tym kontekście szczególnie wartościowe źródło stanowi esej Jacques’a Le Ridera Philologie grecque et formation de la théorie psychanalytique opublikowany w 2001 roku na łamach psychoanalitycznego periodyku „Essaim”. Równie interesujące jest wydane w 2018 roku opracowanie Alfa Hiltenbeitela poświęcone naukowej korespondencji Freuda z pierwszym indyjskim psychoanalitykiem Girindrasekharem Bose; zwłaszcza zaś rozdział ósmy, zatytułowany Thinking Goddesses, Mothers, Brothers and Snakes with Freud and Bose, eksplorujący mitologiczne zainteresowania ojca psychoanalizy.

Autor opisuje w nim między innymi osobliwą predylekcję Freuda do nadawania „potwornych” lub „zwierzęcych” mian znanym sobie kobietom. Na przykład, za Ernestem Jonesem, Hiltenbeitel podaje dość znaczącą ciekawostkę, a mianowicie, że w okresie narzeczeńskim Martha Bernays byłą przezeń nazywana Meluzyną.

Dla odmiany swą poprzednią narzeczoną, Giselę Fluss, której nazwisko, notabene, w niemiecczyźnie oznacza „rzekę”, młody Freud zwykł nazywać ichtiozaurem. Ciekawej lektury dostarczają też przywołane przez Hiltenbeitela analizy Bernarda Thisa dotyczące Freudowskiego doświadczenia Zaburzenia pamięci na Akropolu (1904), które po latach zaowocowało literacko wybornym listem do Romaina Rollanda.

W klasycznej psychoanalizie zarówno Sfinks, jak i Meduza - znów: osobliwa matka Pegaza i Chrysaora - uczestniczące w powszechnej mitologii femmes fatales, traktowane są jako antyteza tego, co rozumowe i poniekąd bezcielesne. Obydwie te postacie łączone są przede wszystkim z lękiem kastracyjnym, a także, oczywiście, z instynktem Tanatosa).

„Dekapitować = kastrować”, stwierdza Freud w Das Medusenhaupt, tekście napisanym w 1922 roku, opublikowanym zaś w roku 1940. „Groza Meduzy - wnioskuje uczony - jest zatem grozą kastracji, która łączy się z widokiem czegoś”, konkretnie zaś - z tabu kobiecych genitaliów. Zagrożeniem jest też Sfinks, wymagający od Edypa (i każdego mężczyzny) rozwiązania logicznej zagadki. Gdy ów wykaże, że zawładnął ojcowskim logosem, potworna hybryda - jedna z figur przededypalnej triady - dokonuje samounicestwienia.

Z konieczności zaniecham przeprowadzania bardziej szczegółowych analiz dotyczących funkcjonowania owych „bestii” w ramach imaginarium Freuda. Wykraczałyby one zanadto poza tematykę niniejszego artykułu. Dokonać muszę też wielkiego „przeskoku” nad ich zwierciadlanymi odwzorowaniami w innych tekstach psychoanalitycznych (i pokrewnych), pisanych poniekąd z „męskiej” perspektywy.

Nie bez powodu użyłam tutaj metafory zwierciadła, bowiem na osobne omówienia zasługują właśnie motywy: lustrzanego refleksu, a co za tym idzie narcyzmu, wiążącego się z nim zjawiska sobowtórstwa, zniekształconego odbicia w postaci anamorfozy etc. W oddzielnym studium zawierającym wspomnianą konstelację należałoby, rzecz jasna, poczynić stosowne odwołania do intelektualnych zdobyczy szkoły Lacanowskiej, do teorii mimikry Rogera Caillois, strukturalistycznej lektury gorgony w ujęciu Jacques’a Derridy (szczególnie istotne jest tu pojęcie „obcości”) czy też do figury Narcyza i jego Doppelgängera zbratanych w szaleństwie tanatofobii, o których pisał Otto Rank.

Podobnie też na strony osobnego tekstu można by przenieść referowanie tego, jak figury Freudowskiego bestiarium interpretowane są przez pryzmat female gaze (Laura Mulvey). W tę intelektualną sieć wpisują się między innymi dokonania Hélène Cixous, Marie-Louise von Franz, Julii Kristevej (chodzi tu zwłaszcza o pojęcie „abiektu”), Luce Irigaray, a także Gilles’a Deleuze’a i Félixa Guattariego kreślących „antykapitalistyczną” sylwetkę anty-Edypa.

Pozwolę sobie więc pozostać przy ogólnej konstatacji, że przedmiotem feministycznie ulokowanej/zorientowanej krytyki wobec klasycznej, „ojcowskiej” psychoanalizy jest obraz kobiety jako swoistej „antytezy”, płci wtórnej, tudzież kobiecości jako definiującej się w zmaganiach z dojmującym brakiem.

Krótko odwołam się do zaledwie trzech publikacji, jakkolwiek wystarczająco w tym zakresie dystynktywnych. Jednym z pierwszych psychoanalitycznych tekstów, w których nieledwie pobrzmiewa już ton écriture féminine (choć wtedy to pojęcie jeszcze nie funkcjonowało), jest esej Beaty „Toli” Rank (de domo Minzer), zatytułowany Rola kobiety w ewolucji społeczeństwa, wydany w 1924 roku.

Wybitna uczona - wzmiankowana przez Freuda w jego rozważaniach o Niesamowitym (1919), a prywatnie małżonka Otto Ranka - wnosi oryginalny przypis do Freudowskiej Psychologii zbiorowości i analizy „ja” (1921), dotykając zagadnienia zbiorowości kobiecych, rządzących się „zasadą księżycową” (by zacytować Bachofena).

Rank poświęca tam uwagę między innymi specyficznej „potworności” uczestniczek społecznych rewolucji (zwłaszcza Rewolucji Francuskiej), przechodząc na koniec właśnie do postaci Sfinksa jako „męskiej matki”, co akurat wpisuje się w obowiązujący wtedy idiom. Najcenniejsza poznawczo jest konkluzja tekstu, dotycząca zagadnienia sublimowania figury bóstwa - właśnie „bóstwa” w jej ujęciu, nie zaś monstrum - choć pojęcie „sublimacji” nie zostało tutaj użyte eksplicytnie.

Sugestywnie brzmi w tym kontekście następująca fraza: „Dążący do przezwyciężenia matki i naznaczeni żarliwym utożsamieniem z ojcem synowie wydzierają jej władzę. W ramach rekompensaty podnoszą ją do rangi bogini”. Z kolei wężowłosa gorgona na dobre rozpogadza swe oblicze dopiero w słynnym eseju Hélène Cixous wydanym w roku 1975 i opatrzonym znamiennym tytułem Le Rire de Medusa, czyli: Śmiech meduzy.

Odnosząc się do przywołanej powyżej Freudowskiej metafory „der dunkle Kontinent” - w zasadzie utożsamiającej „geografię” kobiecej seksualności z mrokami Uheimlichkeit, z domeną ślepych, nieujętych w ryzy słowa żądz - francuska badaczka z niemałą swadą dowodzi, że ów „mroczny Kontynent nie jest ani mroczny, ani też niemożliwy do zbadania”.

Odrzucając logikę fallogocentryzmu - termin ten wprowadził wcześniej Derrida - Cixous przemienia obraz szpetnej i strasznej gorgony w figurę urodziwą i jednocześnie subwersywną, a nawet w pewnym sensie tricksterską. Meduza, jaką chciałaby widzieć filozofka, jest „piękna i roześmiana”. I może tylko przednio się bawi - jak ta ustawiona przed gmachem nowojorskiego sądu - niszczycielskim zapałem Perseusza?

W nieco jaśniejszych tonach - i w zgodzie z konwencją naszego czasu - kobiece potworności odmalowuje amerykański filozof o chińskich korzeniach Yuan Yuan w wydanej w 2016 roku książce The Riddling between Oedipus and the Sphinx: Ontology, Hauntology, and Heterology of the Grotesque.

Zamierzam jednak odwołać się jeszcze, na koniec tej części tekstu, do oryginalnego, a zarazem ultramrocznego pojęcia „monstrous-feminine”, zaproponowanego przez Barbarę Creed, w wydanej w 1993 roku pracy The Monstrous-Feminine: Film, Feminism, Psychoanalysis. Pojęcie to, powstałe ze zbitki słów - które można przełożyć, grając neologizmami: „kobiecopotworność”, „femimonstrualność” etc. - nie jest, jak podkreśla autorka, prostym rewersem „male monstrosity”, znajdującym liczne wcielenia choćby w filmach gangsterskich.

Zamierzeniem uczonej jest poniekąd upodmiotowienie żeńskiego potwora - w klasycznej psychoanalizie podmiot jest nieuchronnie męski - nadanie mu godności poprzez zdjęcie wiktymologicznych klisz. Filmowe gorgony, sfinksy, wiedźmy, wampirzyce, mścicielki i wszelkiego autoramentu żeńskie ksenomorfy opisywane przez Creed wymykają się kategorii „ofiary” i władają mocami, których - prawdopodobnie przez mechanizm wyparcia - Freud nie śmiał analizować.

Transgresje dokonywane przez bohaterki filmów grozy - które ostatecznie zwyciężają w krwawych potyczkach - nie służą już celom moralizatorskiej narracji. Chodzi tu raczej o katartyczny rytuał - co akurat Creed powtarza za Kristevą - oswajania z cielesnym, bezforemnym, ulegającym dekompozycji abiektem, który „nie respektuje granic, pozycji, ról”.

Do genre tak rozumianej subwersywnej „femimonstrual…

tags: #odwrocona #zrenica #bataille #co #to #jest

Popularne posty: